Bieg Rzeźnika

Agata i Maciek Więcek
Już w trasie. Na pierwszym planie Maciej Wiecek
zdj. Adam Mazurkiewicz.
Cała galeria: Bieg Rzeźnika, 2013
Rzeźnik… Ta nazwa, ta impreza była dla mnie czymś wielkim i trochę nieosiągalnym.
Trzy lata temu pojawiła się chęć biegu w Bieszczadach wraz z Maciejem Traczem, niestety nie było nam dane wcześniej wystartować, bo za każdym razem, któreś z nas miało coś ważniejszego w tym czasie do zrobienia.

Bieg na szczyt Rondo

Jak, to się mówi pierwsze koty za płoty.
Pierwszy start w tym roku zaliczam do udanych.
Bieg Na Szczyt Rondo 1, to bieg po schodach na 37 (38) piętro wieżowca w Warszawie.
Któregoś dnia na fecebooku zobaczyłam, ze owy bieg się odbędzie, a za kilka dni- dokładnie 24 stycznia rozpoczną się zapisy z limitem 500 osób.
A że opłata startowa wynosiła 30zł(stosunkowo niedużo jak na dzisiejsze opłaty startowe), a chęć uczestniczenia w takim biegu zaświtała mi już kiedyś, zapisałam sobie w kalendarzyku datę i godzinę zapisów:)
Doczekałam się, udało mi się zapisać, więc pozostało mi poinformować Dominikę (trenerkę) o moim „wyskoku” i skorzystać z rad jak się przygotować i dążyć do celu:)

Agata
Tu gdzie mieszkam nie ma bloków, a w najbliższym miasteczku 13km stąd są, ale tylko 4 piętrowe, więc słaba opcja na jako takie przygotowanie się do biegu po schodach bez biegania po schodach…
Przypomniało mi się, ze Czytaj dalej „Bieg na szczyt Rondo”

2012 w telegraficznym skrócie

 

2012. Mój najlepszy biegowy rok.

tak sie walczy!
– 10KM Uniejów (21.10) „Bieg do Gorących Źródeł”- czas: 42:38
– PÓŁMARATON Chorzów (7.10) „Silesia Półmaraton” – czas: 1:34:07
– 25KM Ozorków (6.06) „Ogólnopolski Supermaraton Ozorków” – czas: 1:57
– MARATON Warszawa (30.09) „Maraton Warszawski” – czas: 3:27:17
– BIEG 12H – Ruda Śląska (28.04) „Mistrzostwa Śląska w Biegu 12h” – dystans: 106km 305m
Bardzo dziękuje wszystkim, którzy mi w tym pomogli.
Dziękuję  moim Trenerom: Dominice Stelmach  Pawłowi Grzonce za opiekę trenerską i wyniki!
Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali na trasach, w życiu prywatnym i w każdych innych momentach 2012 roku (ze względu na dużą ilość osób nie bede wymieniać-przepraszam).
Dziękuję za każdy uśmiech, za każde miłe słowo, za kop w tyłek:).
Do zobaczenia w 2013r.
Życzę wszystkim wspaniałego Sylwestra oraz wszystkiego najpiękniejszego w Nowym Roku!

Półmaraton w Płocku, czyli sprawdzian formy.. :)

Na 16 września miałam zaplanowany start w półmaratonie jako bieg sprawdzający przed 30 września, czyli Maratonem Warszawskim.
Do wyboru miałam półmaraton w Tarczynie k.Warszawy i Płock.  Ze względu na szybszy dojazd i tańsze wpisowe zdecydowałam się na to drugie, czyli I Półmaraton Dwóch Mostów w Płocku 🙂
W trakcie rozmowy  o tym, jak to logistycznie rozwiązać, mój mąż zdecydował, że pojedzie ze mną i pobiegniemy razem… Super:)
Korzystając z uprzejmości szwagierki, którą poprosiliśmy, aby do nas przyjechała i posiedziała z dziećmi, w niedziele rano zanim chłopcy wstali pojechaliśmy do Plocka.
Mnie podróż minęła szybko, bo całą drogę spałam 😉 Skończyłam prace o 1 w nocy, więc dospałam trochę w samochodzie:)
Na miejsce dotarliśmy przed 9 rano, odebraliśmy pakiety oraz numery startowe i o 9:30 rozpoczęliśmy rozgrzewkę.
Równiutko o 10-tej wystartowaliśmy z okolic Starego Rynku, pobiegliśmy w stronę mostu Legionistów Józefa Piłsudskiego, gdzie zespół bębniarzy dodawał mega powera,  następnie wałem wzdłuż Wisły do Mostu Solidarności, po czym Grabówką przebiegając przy Ogrodzie Zoologicznym wróciliśmy na stary most. Po pokonaniu 2 pętli do mety został jeszcze kilometr trasy przebiegającej przez Stare Miasto.

Biegowa bitwa o Łódź

Równo dwa tygodnie temu, tj. 4 sierpnia całą rodziną pojechaliśmy do Łagiewnik na „Biegową Bitwę o Łódź”, czyli pierwszą ekstremalną imprezę w regionie łódzkim..

Start przedszkolaków był przewidziany o godzinie 15-tej, a bieg główny o 16-tej. Miała też zjawić się pomoc do chłopców, abym z mężem mogła wystartować… Niestety kilka minut po 14-tej okazało się, ze nie mamy co liczyć na ową pomoc i tylko jedno z nas będzie mogło wystartować. Ja byłam zgłoszona już wcześniej, ale widziałam, ze Jarek nabrał wielkich chęci do startu, więc zwróciłam się do Agnieszki (która wraz ze swoim mężem Bartkiem Sobeckim i teamem biegampolodzi.pl są organizatorami tej i wielu świetnych imprez biegowych w Łodzi i okolicach) o pomoc przy znalezieniu kogoś znajomego do popilnowania chłopców na czas zawodów.. Trochę trwały te poszukiwania, ale dopiero chwilę przed startem Bartek zauważył kolegę Tomka, który zawsze przyjeżdża ze swoim najwierniejszym kibicem- ze swoją mamą ( PIĘKNE!!!), która chętnie się zgodziła na pomoc…

Pobiegłam do biura zawodów po numer startowy i od razu dzięki uprzejmości i wyrozumiałości Agnieszki Jarek też dostał numer:)

Porozmawialiśmy jeszcze co i jak przy chłopcach z mamą Tomka (przepraszam nie pamiętam imienia), przebraliśmy się szybko i staliśmy na starcie.

Byłam bardzo szczęśliwa, ze startuje z mężem (bardzo, bardzo rzadko mamy taką okazje).

Krótkie ostrzeżenia od jednego z budowniczych trasy Macieja Tracza, że łatwo nie będzie, ze przyda się coś długiego na nogi (miałam spodnie, więc poczułam się pewnie) i, ze za szybko tu nie wrócimy;)…

I łatwo nie było… Czytaj dalej „Biegowa bitwa o Łódź”

Wróciłam!

Przez prawie 2 miesiące nic nie pisałam, ale to nie znaczy, że nic nie robiłam… 🙂  Moja nieobecność spowodowana była serwisowaniem laptopa, a nie lenistwem.. 😉

W tym czasie wzięłam udział w kilku biegach.

Pierwszym biegiem był IV Ogólnopolski Supermaraton Ozorków 25/50km, który odbył się 16 czerwca, gdzie z czasem 1h i 57min zajęłam I msce wśród kobiet na dystansie 25km. Niewielu śmiałków pobiegło i ukończyło dystans 50km. Temperatura nie rozpieszczała biegaczy -k. godziny 11tej, czyli wtedy, kiedy ja finiszowałam dochodziło do 30-tu stopni. Nawet nie chcę myśleć, co było dalej i jak ciężka musiała być druga 25-kilometrowa pętla w takim upale.

zdj. Bartek Grzegorczyk
Czytaj dalej „Wróciłam!”

Moi Trenerzy

Paweł Grzonka to  trener z treningbiegacza.pl, który przygotowywał nas, tzn. Ewelinę i mnie do Silesia Marathon, który miał być naszym głównym wiosennym startem i wspólnym celem wszystkich dziewczyn z bloga.

 Image

Dzięki planom treningowym przesyłanym emailami i cotygodniowemu „spowiadaniu” się z tego czy, co i jak wykonałam, Paweł poprowadził mnie na dwie życiówki…

W półmaratonie 1 kwietnia w Pabianicach osiągnęłam czas 1:35:30 a 28 kwietnia w Biegu 12-godzinnym w Rudzie Śląskiej dystans 106km i 305m.

Szczerze mówiąc bardzo tym ostatnim zniweczyłam Jego plan i priorytet biegowy do którego miał mnie przygotować, bo Silesia Marathon zaczynał się 5 dni po Biegu 12h     i ledwo go „udźwignęłam” psychicznie, a moje nogi –  wcale [:)] , to jestem Pawłowi bardzo wdzięczna za przygotowanie, plany treningowe, czas i wyrozumiałość. A przede wszystkim moje dwie życiówki! [:)]

Od niedawna jestem pod skrzydłami zupełnie innej osoby- kobiety!

Image

Dominika Stelmach, to trenerka, która bardzo ciężko ze mną pracuje nad szlifowaniem szybkości.

Jest bardzo nieugiętą trenerką;  jedyną osobą, która przemówiła mi do rozsądku i dla której wyzbyłam się największego biegowego marzenia w tym roku (choć lamentowałam okropnie). Ale dzięki niej wiem, że za kilka sezonów spełnię je z klasą [:)]

Właśnie przez ogromny szacunek do Dominiki nie pojechałam w tym roku do Katowic na MP w Biegu 24-godzinnym… Jestem pewna, że zaprocentuje to wszystko w przyszłości i wspólnie z Dominiką wybiegam jeszcze niejedną życiówke!

X Bieg Ulicą Piotrkowską i moja życiówka na 10km…

Na ten bieg trafiłam kiedyś przypadkiem, w jakimś kalendarzu biegowym… Oczywiście wiedziałam, że taki ma być w Łodzi, ale czym więcej przeglądam owe kalendarze, tym mniej pamiętam co, gdzie i kiedy 😉
Data też fajnie się złożyła, bo bieg miał się odbyć w Dzień Mamy, czyli 26 maja i było pewne, że pojadę do Łodzi do rodziców i teściowej, do tego załapałam się jeszcze na tańsze wpisowe.
Okazało się również, że w ramach tej imprezy jest organizowany tzw. Bieg Przedszkolaka, więc pomyślałam, że moi synkowie mogliby zadebiutować w takim biegu:) A więc zapisałam chłopców i z niecierpliwością czekaliśmy na sobotę.

SILESIA MARATHON – walka o przetrwanie

To mój 9 maraton. Nigdy wcześniej nie biegłam tak trudnej trasy w ramach maratonu, do tego w takim bezwietrznym upale…
To był/jest do tej pory mój osobisty dramat pod względem osiągniętego czasu na mecie i ogromna lekcja pokory…
Do Katowic dojechałam kilka minut po 4 rano. Poszłam pod Katowicki Spodek, ale tam Czytaj dalej „SILESIA MARATHON – walka o przetrwanie”

Bieg 12h w Rudzie Śląskiej

Ten bieg planowałam już od początku roku… To był biegowy priorytet.
Moim celem było wybiegać 80km, czyli minimum, aby zostać sklasyfikowanym.
Do Rudy Śląskiej wybraliśmy się w czwórkę, Ania(moja koleżanka), Jurek, Robert  i ja. Chłopaki spali w hoteliku, a Ania i ja skorzystałyśmy z uprzejmości rodziny Ani.
Ogólnie Ziemię Łódzką reprezentowało czworo uczestników- Darek, Jurek, Robert(debiutant) i ja.

Jadę do Rudy Śląskiej…

Zawsze przed każdym startem się boje… Bez względu, czy jest to bieg na 5, czy 100km. Ultra boje się bardzo, ale gdybym dała sobie spokój ze strachu, ze słabego przygotowania, czy z jakichś innych powodów, to ciężko by mi było się pozbierać psychicznie… Wole umierać na trasie z bólu, niż w domu wewnętrznie…:)

Dla mnie „zarżnięcie” się fizyczne, to relaks dla psychiki… W tym odnajduje siłę i tak się zbieram do pracy…

Nie potrafię się usprawiedliwiać i nie nauczyłam się jeszcze sobie mówić „nie” jak już zaplanuje jakiś start.. Wiadomo, odkąd mam dzieci nie mogę sobie pozwolić na nieprzemyślane i drogie starty, ale to co jest realne logistycznie, nie jest nierealne fizycznie… A na pewno staram się próbować…

Bez wewnętrznej siły…

 

 

 

 

 

 

 

Ostatnio cierpię na brak mobilizacji… Doskwiera mi brak czasu i przez to nie czerpię z treningu takiej satysfakcji jak kiedyś.. .Oczywiście uwielbiam biegać i ogólnie aktywność fizyczną, ale demotywuje mnie ograniczenie czasowe.  Dwa razy w tygodniu udaje mi się wyłuskać po pełnej godzinie na trening biegowy, co daje mi w przeliczeniu ok 13-14km na godzinę… Reszta treningów w drodze do i z pracy 5-8km z plecakiem w zależności o której wróci mój mąż z pracy i ile mam czasu na dotarcie do pracy… Czasem jestem zmuszona zrezygnować z biegu i pojechać rowerem, bo szybciej.
Moja przestrzeń zaczyna się ograniczać do wskazówek zegarka.
 Doszedł tez kolejny element, który troszke mnie martwi. W maju ma byc zlikwidowana nocna zmiana, więc moja dalsza praca w Burger King stoi pod znakiem zapytania.. I nie widzę za bardzo innej perspektywy.
Choć jestem zadowolona z miłego słowa moich przełożonych, że nie chcą żebym rezygnowała i będę mogła pracować w wybrane przez siebie dni
i godziny, to jakoś nie do końca mnie to uspokoiło.
Już w tej chwili moje starty ograniczają się do tych z najniższą opłatą..Mam nadzieję, ze coś się wydarzy w naszym życiu i zmieni na lepsze, bo czasem mam chwile słabości i mam dość…
Dobrze, ze mam wspaniałe dzieci i kochającego męża, którzy dają mi siłę:)

 

Półmaraton ZHP w Pabianicach

Zeszły tydzień zapowiadał się bardzo pracowicie… Wpadło mi sześć nocek, no i w niedziele miałam zaplanowany start w II Półmaratonie ZHP w Pabianicach.
Szczerze mówiąc, w trakcie tygodnia, około czwartku coraz bardziej odechciewało mi się startu, ale z drugiej strony myślałam „nie bądź mięczakiem, dasz rade”:) . Też była trzecia strona i najważniejsza tego wszystkiego, że jeśli moja siostra nie dostanie urlopu i nie przyjedzie do nas na weekend, to i tak nie pojadę, bo nie będę miała z kim zostawić dzieci, a mój mąż ma najwięcej pracy właśnie w weekendy…, więc było przesądzone, ze wolnego nie dostanie.

Kwestia urlopu mojej siostry rozwiązała się w piątek rano i już wiedziałam, że mogę wystartować w niedzielę.. Troszkę zaczęło mnie dopadać zmęczenie, a przede mną jeszcze piątkowa i sobotnia nocka w pracy i prosto po niej w niedziele start w Pabianicach…

I tak też było;) W sobotę po 22-ej zabrałam cały majdan i pobiegłam. Mój plecak ważył ponad 5kg (specjalnie zważyłam w pracy):)..
Nocka była troszkę ciężka, bo od piątku spałam nieco ponad 5h, ale cel przysłaniał wszystko..:) Rano na koniec zmiany wskoczyłam pod prysznic i pojechałam busem pracowniczym do Łodzi,  stamtąd do Pabianic zabrała mnie Dominika Stelmach.

Reszta potoczyła się szybko:) Odbiór pakietu, przebranie się, trochę gimnastyki i już stałam na starcie…

Moim priorytetem było zmieścić się w 2h, a marzeniem w 1h 45 minut.

Start wolny był ze stadionu, później lekki dobieg do linii startu i start ostry z asfaltu. Strzał i ruszyliśmy.
Początek pobiegłam bardzo mocno i to się odbiło później, ok.12km zaczęłam zwalniać, bo troszkę „oklapłam”, ale zaczęłam się mobilizować i od 17km przyśpieszyłam i już tylko cięłam do przodu, do końca…
Pogoda była mocno zmienna:) Był śnieg, słońce, a na otwartej przestrzeni wiatr chciał głowę urwać…

Mimo wszystko los był dla mnie łaskawy, start niezwykle udany:)

Czas na mecie 1:35:30, 7msce/68 kobiet, 131msce/645 osób.

Największe podziękowania należą się mojej siostrze za pomoc przy dzieciach i Pawłowi z treningbiegacza.pl za przygotowanie!

Raporty z treningów

Niestety znowu  nie wykonałam planu; przepraszam:)

Na tydzień 12 – 18 marca Trener zaplanował:

Poniedziałek – bieg z obciążeniem 2,5kg wersja krótka 5km

Wtorek – bieg z obciążeniem 2,5kg wersja dłuższa 8km

Czwartek – bieg w urozmaiconym terenie 10km bez obciążenia

Niedziela – bieg z obciążeniem 2,5km 5km + 3km w szybszym tempie ok. 30-35 sekund szybciej na kilometr

A ja: Czytaj dalej „Raporty z treningów”