Autor: Agata
Bieg na szczyt Rondo
Jak, to się mówi pierwsze koty za płoty.
Pierwszy start w tym roku zaliczam do udanych.
Bieg Na Szczyt Rondo 1, to bieg po schodach na 37 (38) piętro wieżowca w Warszawie.
Któregoś dnia na fecebooku zobaczyłam, ze owy bieg się odbędzie, a za kilka dni- dokładnie 24 stycznia rozpoczną się zapisy z limitem 500 osób.
A że opłata startowa wynosiła 30zł(stosunkowo niedużo jak na dzisiejsze opłaty startowe), a chęć uczestniczenia w takim biegu zaświtała mi już kiedyś, zapisałam sobie w kalendarzyku datę i godzinę zapisów:)
Doczekałam się, udało mi się zapisać, więc pozostało mi poinformować Dominikę (trenerkę) o moim „wyskoku” i skorzystać z rad jak się przygotować i dążyć do celu:)
Tu gdzie mieszkam nie ma bloków, a w najbliższym miasteczku 13km stąd są, ale tylko 4 piętrowe, więc słaba opcja na jako takie przygotowanie się do biegu po schodach bez biegania po schodach…
Przypomniało mi się, ze Czytaj dalej „Bieg na szczyt Rondo”
2012 w telegraficznym skrócie
2012. Mój najlepszy biegowy rok.
– 10KM Uniejów (21.10) „Bieg do Gorących Źródeł”- czas: 42:38
– PÓŁMARATON Chorzów (7.10) „Silesia Półmaraton” – czas: 1:34:07
– 25KM Ozorków (6.06) „Ogólnopolski Supermaraton Ozorków” – czas: 1:57
– MARATON Warszawa (30.09) „Maraton Warszawski” – czas: 3:27:17
– BIEG 12H – Ruda Śląska (28.04) „Mistrzostwa Śląska w Biegu 12h” – dystans: 106km 305m
Bardzo dziękuje wszystkim, którzy mi w tym pomogli.
Dziękuję moim Trenerom: Dominice Stelmach Pawłowi Grzonce za opiekę trenerską i wyniki!
Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali na trasach, w życiu prywatnym i w każdych innych momentach 2012 roku (ze względu na dużą ilość osób nie bede wymieniać-przepraszam).
Dziękuję za każdy uśmiech, za każde miłe słowo, za kop w tyłek:).
Do zobaczenia w 2013r.
Życzę wszystkim wspaniałego Sylwestra oraz wszystkiego najpiękniejszego w Nowym Roku!
Półmaraton w Płocku, czyli sprawdzian formy.. :)
Biegowa bitwa o Łódź
Równo dwa tygodnie temu, tj. 4 sierpnia całą rodziną pojechaliśmy do Łagiewnik na „Biegową Bitwę o Łódź”, czyli pierwszą ekstremalną imprezę w regionie łódzkim..
Start przedszkolaków był przewidziany o godzinie 15-tej, a bieg główny o 16-tej. Miała też zjawić się pomoc do chłopców, abym z mężem mogła wystartować… Niestety kilka minut po 14-tej okazało się, ze nie mamy co liczyć na ową pomoc i tylko jedno z nas będzie mogło wystartować. Ja byłam zgłoszona już wcześniej, ale widziałam, ze Jarek nabrał wielkich chęci do startu, więc zwróciłam się do Agnieszki (która wraz ze swoim mężem Bartkiem Sobeckim i teamem biegampolodzi.pl są organizatorami tej i wielu świetnych imprez biegowych w Łodzi i okolicach) o pomoc przy znalezieniu kogoś znajomego do popilnowania chłopców na czas zawodów.. Trochę trwały te poszukiwania, ale dopiero chwilę przed startem Bartek zauważył kolegę Tomka, który zawsze przyjeżdża ze swoim najwierniejszym kibicem- ze swoją mamą ( PIĘKNE!!!), która chętnie się zgodziła na pomoc…
Pobiegłam do biura zawodów po numer startowy i od razu dzięki uprzejmości i wyrozumiałości Agnieszki Jarek też dostał numer:)
Porozmawialiśmy jeszcze co i jak przy chłopcach z mamą Tomka (przepraszam nie pamiętam imienia), przebraliśmy się szybko i staliśmy na starcie.
Byłam bardzo szczęśliwa, ze startuje z mężem (bardzo, bardzo rzadko mamy taką okazje).
Krótkie ostrzeżenia od jednego z budowniczych trasy Macieja Tracza, że łatwo nie będzie, ze przyda się coś długiego na nogi (miałam spodnie, więc poczułam się pewnie) i, ze za szybko tu nie wrócimy;)…
I łatwo nie było… Czytaj dalej „Biegowa bitwa o Łódź”
Wróciłam!
Przez prawie 2 miesiące nic nie pisałam, ale to nie znaczy, że nic nie robiłam… 🙂 Moja nieobecność spowodowana była serwisowaniem laptopa, a nie lenistwem.. 😉
W tym czasie wzięłam udział w kilku biegach.
Pierwszym biegiem był IV Ogólnopolski Supermaraton Ozorków 25/50km, który odbył się 16 czerwca, gdzie z czasem 1h i 57min zajęłam I msce wśród kobiet na dystansie 25km. Niewielu śmiałków pobiegło i ukończyło dystans 50km. Temperatura nie rozpieszczała biegaczy -k. godziny 11tej, czyli wtedy, kiedy ja finiszowałam dochodziło do 30-tu stopni. Nawet nie chcę myśleć, co było dalej i jak ciężka musiała być druga 25-kilometrowa pętla w takim upale.
zdj. Bartek Grzegorczyk
Czytaj dalej „Wróciłam!”
Moi Trenerzy
Paweł Grzonka to trener z treningbiegacza.pl, który przygotowywał nas, tzn. Ewelinę i mnie do Silesia Marathon, który miał być naszym głównym wiosennym startem i wspólnym celem wszystkich dziewczyn z bloga.
Dzięki planom treningowym przesyłanym emailami i cotygodniowemu „spowiadaniu” się z tego czy, co i jak wykonałam, Paweł poprowadził mnie na dwie życiówki…
W półmaratonie 1 kwietnia w Pabianicach osiągnęłam czas 1:35:30 a 28 kwietnia w Biegu 12-godzinnym w Rudzie Śląskiej dystans 106km i 305m.
Szczerze mówiąc bardzo tym ostatnim zniweczyłam Jego plan i priorytet biegowy do którego miał mnie przygotować, bo Silesia Marathon zaczynał się 5 dni po Biegu 12h i ledwo go „udźwignęłam” psychicznie, a moje nogi – wcale [:)] , to jestem Pawłowi bardzo wdzięczna za przygotowanie, plany treningowe, czas i wyrozumiałość. A przede wszystkim moje dwie życiówki! [:)]
Od niedawna jestem pod skrzydłami zupełnie innej osoby- kobiety!
Dominika Stelmach, to trenerka, która bardzo ciężko ze mną pracuje nad szlifowaniem szybkości.
Jest bardzo nieugiętą trenerką; jedyną osobą, która przemówiła mi do rozsądku i dla której wyzbyłam się największego biegowego marzenia w tym roku (choć lamentowałam okropnie). Ale dzięki niej wiem, że za kilka sezonów spełnię je z klasą [:)]
Właśnie przez ogromny szacunek do Dominiki nie pojechałam w tym roku do Katowic na MP w Biegu 24-godzinnym… Jestem pewna, że zaprocentuje to wszystko w przyszłości i wspólnie z Dominiką wybiegam jeszcze niejedną życiówke!
X Bieg Ulicą Piotrkowską i moja życiówka na 10km…
SILESIA MARATHON – walka o przetrwanie
Bieg 12h w Rudzie Śląskiej
Jadę do Rudy Śląskiej…
Zawsze przed każdym startem się boje… Bez względu, czy jest to bieg na 5, czy 100km. Ultra boje się bardzo, ale gdybym dała sobie spokój ze strachu, ze słabego przygotowania, czy z jakichś innych powodów, to ciężko by mi było się pozbierać psychicznie… Wole umierać na trasie z bólu, niż w domu wewnętrznie…:)
Dla mnie „zarżnięcie” się fizyczne, to relaks dla psychiki… W tym odnajduje siłę i tak się zbieram do pracy…
Nie potrafię się usprawiedliwiać i nie nauczyłam się jeszcze sobie mówić „nie” jak już zaplanuje jakiś start.. Wiadomo, odkąd mam dzieci nie mogę sobie pozwolić na nieprzemyślane i drogie starty, ale to co jest realne logistycznie, nie jest nierealne fizycznie… A na pewno staram się próbować…
Bez wewnętrznej siły…
Półmaraton ZHP w Pabianicach
Zeszły tydzień zapowiadał się bardzo pracowicie… Wpadło mi sześć nocek, no i w niedziele miałam zaplanowany start w II Półmaratonie ZHP w Pabianicach.
Szczerze mówiąc, w trakcie tygodnia, około czwartku coraz bardziej odechciewało mi się startu, ale z drugiej strony myślałam „nie bądź mięczakiem, dasz rade”:) . Też była trzecia strona i najważniejsza tego wszystkiego, że jeśli moja siostra nie dostanie urlopu i nie przyjedzie do nas na weekend, to i tak nie pojadę, bo nie będę miała z kim zostawić dzieci, a mój mąż ma najwięcej pracy właśnie w weekendy…, więc było przesądzone, ze wolnego nie dostanie.
Kwestia urlopu mojej siostry rozwiązała się w piątek rano i już wiedziałam, że mogę wystartować w niedzielę.. Troszkę zaczęło mnie dopadać zmęczenie, a przede mną jeszcze piątkowa i sobotnia nocka w pracy i prosto po niej w niedziele start w Pabianicach…
I tak też było;) W sobotę po 22-ej zabrałam cały majdan i pobiegłam. Mój plecak ważył ponad 5kg (specjalnie zważyłam w pracy):)..
Nocka była troszkę ciężka, bo od piątku spałam nieco ponad 5h, ale cel przysłaniał wszystko..:) Rano na koniec zmiany wskoczyłam pod prysznic i pojechałam busem pracowniczym do Łodzi, stamtąd do Pabianic zabrała mnie Dominika Stelmach.
Reszta potoczyła się szybko:) Odbiór pakietu, przebranie się, trochę gimnastyki i już stałam na starcie…
Moim priorytetem było zmieścić się w 2h, a marzeniem w 1h 45 minut.
Start wolny był ze stadionu, później lekki dobieg do linii startu i start ostry z asfaltu. Strzał i ruszyliśmy.
Początek pobiegłam bardzo mocno i to się odbiło później, ok.12km zaczęłam zwalniać, bo troszkę „oklapłam”, ale zaczęłam się mobilizować i od 17km przyśpieszyłam i już tylko cięłam do przodu, do końca…
Pogoda była mocno zmienna:) Był śnieg, słońce, a na otwartej przestrzeni wiatr chciał głowę urwać…
Mimo wszystko los był dla mnie łaskawy, start niezwykle udany:)
Czas na mecie 1:35:30, 7msce/68 kobiet, 131msce/645 osób.
Największe podziękowania należą się mojej siostrze za pomoc przy dzieciach i Pawłowi z treningbiegacza.pl za przygotowanie!
Raporty z treningów
Niestety znowu nie wykonałam planu; przepraszam:)
Na tydzień 12 – 18 marca Trener zaplanował:
Poniedziałek – bieg z obciążeniem 2,5kg wersja krótka 5km
Wtorek – bieg z obciążeniem 2,5kg wersja dłuższa 8km
Czwartek – bieg w urozmaiconym terenie 10km bez obciążenia
Niedziela – bieg z obciążeniem 2,5km 5km + 3km w szybszym tempie ok. 30-35 sekund szybciej na kilometr