Wygląda na, to że moje dzieci wreszcie są zdrowe…
Ostatnich kilka dni było bardzo trudnych…
Nawet powiedziałabym bardzo, bardzo trudnych…
Nareszcie mam chwilkę dla siebie, dla domu (mogę posprzątać dokładnie)
Mogę poćwiczyć i spokojnie wypić kawę:)
Nie życzę nikomu jelitówek w domu…
Autor: Agata
Ścisle według planu…
Wczorajszy trening według planu, czyli 10km w urozmaiconym terenie bez obciążenia byłam zmuszona przenieść na dzisiaj rano po pracy…
W ciągu dnia nie miałam wolnego od dzieci, mój mąż wrócił z pracy po 22j, więc aby zdążyć do pracy biegiem musiałam wybrać opcje krótszą, czyli 5km i do tego z plecakiem(2,5kg)…
To zupełna odwrotność tego co powinnam wykonać.
Korzystając z tego, ze mój mąż miał dzisiaj wolne, obmyśliłam chytry plan, że wezmę do pracy pas biodrowy, aby zabrać najpotrzebniejsze drobiazgi i po pracy zamiast plecaka pobiegnę z nim te 10km według planu.
Mijając sie z mężem, „sprzedałam” mu swój plan, usłyszałam tylko „ok” i pobiegłam do pracy.
Rano o 7:16 wybiegłam na 10km.
Biegło mi się super i korzystając z tej dogodności troszkę wydłuzyłam sobie trening i przebieglam nieco ponad 20km:)
Czas na pierwsze 10km: 50:17.
Druga dycha była delikatnie szybsza.
Dzisiaj biorę wolne od biegania i jadę rowerem do pracy, a w niedziele 8km z 2,5kg obciążeniem i ostatnie 3km w szybszym o 30-35 sek tempie.
Moje treningi można znaleźć na endomondo.pl
Życzę wszystkim biegowych nawyków:-)
Pierwszy list od trenera
Cześć Agata,
Cieszę się, że popracuję z prawdziwą ultraską. Przy okazji chcę pogratulować świetnych wyników i wyboru biegania jako najlepszej pasji na świecie.
Powiem szczerze, że realizujesz dość trudny trening oparty na dodatkowym obciążeniu (2,5kg).
Chciałbym, jakby była taka opcja, aby jeden trening był wykonywany bez tego 2,5 kilogramowego plecaka. Organizm też musi poczuć świeżość naturalnego biegu.
Pierwszy tydzień (12.03-18.03) w oparciu o dane jakie mi podesłałaś proponuję taki:
niecodzienna codzienność
Dzisiaj rano sąsiadka zadeklarowała się, ze zawiezie mnie po mojego starszego syna do przedszkola… Po piątej nocce w pracy, zanim zasnął mój młodszy syn, wypiłam kawę i zjadłam dużo karmelu, by trochę się obudzić…
Nie pamiętam trzech godzin pomiędzy 11-tą, a 14-tą, więc pewnie spałam..;)
Wyrwana ze snu dźwiękiem telefonu, mało jeszcze rozumiejąca usłyszałam: nie mam paliwa… O której mam przyjść, żebyś zdążyła po Piotrusia i na autobus powrotny??
O rany! Jak obuchem w głowę… aaaaa…. za 25 minut…
Nie napalone w piecu, nawet drewno nie przyniesione, obiadu nie ma i… juz biegnę po syna do przedszkola…
Przyśpieszam, bo jak nie wyrobimy się na busa, to drepczemy z synem 3,5km do domu…
Daliśmy rade… Biegiem z synem na rękach wpadam do busa… Towarzystwo już nawet nie patrzy się na mnie zbyt długo.. Przyzwyczajone… Praktykowane dziesiątki razy i ten sam kierowca… uśmiecha się w lusterku:)
Dzieci po obiedzie…, kolacji, kąpieli już śpią od godziny… Ciepło w domu:)
Mam chwile dla siebie, by trochę pomyśleć, zajrzeć tutaj…
Moje dotychczasowe osiągnięcia
Moja przygoda ze sportem rozpoczęła sie w 2004 r od udziału w Ekstremalnej Grze Terenowej „Selekcja” organizowanej przez mjr Kupsa