Nadchodzi czasem taki dzień, że ukojenie może przynieść tylko czekolada do picia na gorąco robiona tak: roztapiamy w rondelku tabliczkę gorzkiej czekolady (można to robić w „kąpieli wodnej” ale ja nie widzę potrzeby) z kilkunastoma kroplami soku z pomarańczy i śmietaną 30% (albo i 36%, wystarczy niecałe opakowanie 250ml, dolewamy z wyczuciem do uzyskania żądanej płynnej ale niezbyt rzadkiej konsystencji). Podawać w porcelanowej filiżance z piankami marshmallows. Drugą opcją, jak się okazało równie skuteczna jest wycieczka na targ. Po powrocie z zakupionymi dobrami nie trzeba właściwie nic robić. Wystarczy opłukać pod bieżącą wodą, wyłożyć na talerz pod ręką i wyjadać jak czekoladki z bombonierki.
zdecydowanie druga opcja! maliny, jeżyny, poziomki, jagody, truskawki (dziś trafiłam na wyjątkowo słodkie, jakby posypane cukrem!)… latem jestem w niebie ❤
Znacznie gorzej, gdy „taki dzień” dopadnie zimą, teraz faktycznie mozna się wybronić:)