Apel


Często przeglądam fitblogi. Autorki to przeważnie młode kobiety,  z wpisów wynika, że na ogół sympatyczne (choć oczywiście może to być kreacja na potrzeby bloga), o ile odważą się umieścić zdjęcia widać, że ładne. A jednak publikowane przez nie posty budzą mój niepokój… „Czego najbardziej nie lubię w swoim ciele”, „Walka z boczkami” „Muszę poprawić wygląd ud” „Zawalczę o lepszą sylwetkę” – to pierwsze z brzegu cytaty. Do tego inspiracje: zdjęcia maksymalnie wyfotoszopowanych i skąpo odzianych modelek: piersi wypełnione silikonem, wypięte „idealne pośladki”, napięta krateczka na brzuchu (efekt „Szóstki Widera”? szczerze wątpię). Te okazy nie występują w naturze, powstały w niedojrzałym umyśle jakiegoś sprytnego grafika na zlecenie redaktorki z zaburzonym obrazem własnego ciała albo naczelnego, który w swoim życiu nie widział zbyt wielu nagich kobiet.

Nie potępiam Autorek tych blogów, bardziej im współczuje, bo widzę, jak się męczą: „za karę zrobiłam jeszcze jedną serię”, „dziś killer dwa razy wieczorem jeszcze jeden, przyrzekam” „pobiegłam dodatkowe okrążenie choć szczerze tego nienawidzę” – to znów cytaty.

Dziewczyny, nie traktujcie treningu, w przeważającej większości zbyt forsownego, jako kary (która zresztą jest zawsze niewspółmierna do przewinień: kostki czekolady, nadprogramowego deseru, kawałka ciasta upieczonego przez ukochaną babcię) To, że możecie ćwiczyć, w ogóle poruszać się z gracją i w skoordynowany sposób, to dar i nagroda, w żadnym wypadku kara.

Zdaję sobie oczywiście sprawę że niełatwo  zerwać z przyzwyczajeniami, zacząć myśleć o sobie w pozytywny sposób, przeprogramować mózg,przerwać zaklęty krąg.  Wiem, bo opieram się o własne doświadczenia.

Co robić? Jak zacząć?

Na najbliższym treningu nie przeliczaj powtórzeń ani serii na tracone kilogramy.  Skup się na reakcji własnego ciała na wysiłek, poczuj pracujące mięśnie, wsłuchaj się w rytm oddechu.
Wyjdź na zewnątrz i zacznij biec. Plan treningowy, zegarek i słuchawki zostaw w domu. Posłuchaj, jak śnieg skrzypi pod butami, zauważ grę świateł wokół. Nie myśl o tym, czy już spalasz i ile. Uśmiechnij się do przechodniów, odpowiedz na pozdrowienie biegacza z przeciwka.

Powtarzaj to regularnie.
Po drodze niejeden raz trafią Ci się kryzysy: ból mięśni, niesprzyjająca pogoda: pokonasz je wszystkie.

Po pewnym czasie patrząc w lustro nie zwrócisz uwagi na cellulit czy tłuszcz. Dostrzeżesz inną zmianę, znacznie ważniejszą. Zobaczysz pewną siebie, radosną kobietę.

1.apel

6 myśli na temat “Apel”

  1. Mnie właśnie najbardziej irytują te „inspirujące” fotki dziewczyn. Są tak oderwane od rzeczywistości, że aż są denerwujące – zwłaszcza, że na co drugim blogu je widzę.

  2. ewidentnie na złe blogi trafiasz 🙂 albo ja jeszcze za mało widziałam… a co do takiego „trenowania” albo raczej zamęczania siebie bez pasji i poczucia ze „sprawia mi to przyjemność”, to nie ma w tym sensu bo bez pozytywnego myślenia nie ma rezultatów…

  3. Hej Aga, wazny temat poruszylas. Tez mega czesto widze takie wpisy okraszone idealnymi zdjeciami i tez miewam podobne misli jak w owych wpisach (za kare, zawalilas itp), ale walcze z tym. Znacznie bardziej podobaja mi sie „healty living blogs” np w Stanach, gdzie dziewczyny pisza o tym jak jest naprawde, wrzucaja zdjecia naprawde itd.

  4. Oj wiele jest takich kobiet które się katują za karę. Karę, którą sobie same wyznaczyły nie wiadomo za co. Traktują aktywność jak zło konieczne – okropne. Bardzo fajny wpis, mądry, zwracający uwagę na to,że aktywność jest super! Trzeba tylko znaleźć w całym ogromie możliwości coś co będzie się kochać 🙂

  5. Kiedy bardzo chciałem spalić tłuszcz, czekałem z utęsknieniem do 30 minuty treningu. Jak już nadeszła to się cieszyłem, że już zaczynam spalać:) Trafiłaś w sedno tym wpisem.

Dodaj odpowiedź do Akadi Anuluj pisanie odpowiedzi