Dzień dobry, wstałaś już?
Godzina 6.00. Budzik. Telefon. Pierwsze wiadomości w radiu. Poranna gazeta na stole. Codzienny zamęt. Myślę tylko o tym, co on. O powietrzu, ruchu, przestrzeni. On, ma cztery łapy i czarny, wilgotny nos. No i kilka czarno-beżowych łat.
Blisko jest las, tam biega się pełniej. W ciszy, z dala od zgiełku. Bo przecież nie każde miasto bywa takie miejskie, niektóre miasta mają szczęście. Może i ja, że mieszkam tuż obok lasu. Duże katowickie osiedle, jedno z wielu.
Być może bieganie to jedyna piękna samotność, ale w towarzystwie zawsze dzieje się pełniej.
Nie mieszkamy ze sobą, ale zdarza nam się biegać wspólnie. Wprawdzie on ma dużo lepsze przyspieszenia i mimo swoich psich jedenastu lat, ponadczasową kondycję – wyprzedza mnie znacznie szybciej niżeli Forrest Gump.
Bieganie, to takie szybsze chodzenie, tylko troszeczkę ponad ziemią. Potem, wejdzie Ci to już w nawyk. I wszędzie, będziesz poruszać się szybciej, radośniej i pewniej. Będziesz się unosić. Nieważne jak spojrzą na Ciebie ludzie, ważne że Ty poczujesz się pewnie w ich spojrzeniu.
„Zawsze jak gdzieś szedłem, to biegłem.” /Forrest Gump/
Nie lubisz biegać samotnie? Znajdź dla siebie przyjaciela, w rozumieniu pasji i w łaknieniu ruchu. Może mieć także cztery łapy. Uwierz, to doskonały kompan w biegowej przygodzie. Tylko pamiętaj, że zawsze powinien mieć zimny, wilgotny nos!
Mordek, mój biegowy Forrest Gump.