Bieganie z gadżetem

Image

Dzisiaj zapraszam na kolejne spotkanie
z naszym ekspertem biegowym Łukaszem
Mięsopustem. Skoro już wiemy
w jakich butach biegać, w co się ubrać, to
teraz pora na „coś bajeranckiego”.

 

 

Wyszukałam kilka biegowych nowości, które mogą pomóc
w treningach. Posłuchajcie:

bieganie odziez

JURA- HURRA!!!

Co może być lepszego od biegania? W sumie nic, ale…

Czasami warto zamiast na ścieżkę biegową – wybrać się na rower i jak to jest w piosence: „troch popedałować!”

Postanowione! Rowerami po Jurze, a dokładnie Szlakiem Orlich Gniazd. Plan był bardzo prosty: do plecaków wkładamy tylko najpotrzebniejsze rzeczy( np. szare mydło lub jak ktoś woli szampon z czarnej rzepy), do bidonów niezbędne płyny, jeszcze tylko kanapki i w sobotę rano do pociąg i na Jasną Górę…no może trochę przesadziłam – start: Częstochowa.

Image

Pierwszego dnia założyliśmy trasę rowerową: Częstochowa – Olsztyn – Zrębice – Suliszowice – Ostrężnik – Czatachowa – Niegowa- Mirów – Bobolice.

Nocleg w bardzo fajnym i niedrogim( 25 zł/os. Pokój z pościelą) Hostelu pod zamkiem. W drugim dniu pojechaliśmy z Bobolic do Żarek – zobaczyć Szlak Żydowski i Kirkut. Stamtąd do Żarek Letnisko na najlepsze lody pod słońcem i wylegiwanie się pod sosną.

Image

Roberto – świetny przewodnik, osobisty masażysta i cierpliwy postojowy:) Nie do wypożyczenia…

W sumie pokonaliśmy trochę ponad 80 km. Pierwszego dnia 50 (moje pośladki to dzisiaj czują, oj czują).

Czy warto? TAK, TAK, TAK.

Widoki piękne, mało ludzi, natura, cisza i spokój…

Trzeba mieć jednak bardzo dobrą mapę, bo oznakowanie szlaku jest powiedzmy sobie szczerze…kiepskie. I np. my pomyliliśmy raz czerwony rowerowy z pieszym i pchaliśmy górale pod stromą górę.

A i warto mieć na uwadze: Jura to nie góry, ale wzniesienia iiiiiii doliny. Czyli jeździmy góra- dół. A do takiej jazdy trzeba się przygotować. Może nie kilka miesięcy, jak do maratonu, ale dwa tygodnie…

Image

Bieganie po lesie

Przez ostatnie trzy lata biegałam, praktycznie tylko po asfalcie. Wychodziłam z bloku i chodnikiem, poboczem, czy zamkniętą ulicą – biegałam. Stopa przyzwyczaja się do twardego podłoża- nigdy nie miałam problemu z jakąś kontuzją (z pewnością pomogły buty z odpowiednią amortyzacją!). I tak biegałam „po twardym” i biegałam. Czasami tylko z rozrzewnieniem słuchałam opowieści znajomych, którzy mieszkają w sąsiedztwie Parku Ślaskiego, czy Parku Kościuszki i wtedy myślałam „ach, tak mieć swój las”…

KRIO- akcja!

Melduję posłusznie – po narciarskich wariactwach – moje ramię powoli wraca do normy. Dziś byłam na 8 zabiegu mrożenia i nareszcie mogę powiedzieć – rehabilitacja zaczyna działać! Boli mnie coraz mniej. Jednak nie podjęłam jeszcze decyzji, czy walczyć w maratonie, czy w połówce…
Dziś zamiast treningu – zrobiłam ćwiczenia ogólnorozwojowe i odebrałam sprzęt w Sklepie Biegacza. Zdjęcia podeślę w następnym wpisie, bo ktoś mi musi je zrobić (ktoś chętny??). Za to dzisiaj złapałam na radiowe lasso – Agnieszkę tak się zagadałyśmy, że fotek też nie ma, za to rozmowy z Agą można będzie posłuchać jutro na antenie Radia Katowice o godzinie 12:30 w „Poruszającym programie”. Będzie o bieganiu, blogowaniu i SILESIA MARATHONIE…
Aaaa skoro dziś święto czekolady – to mogę się przyznać – NIE ZJADŁAM NAWET kosteczki – za to była rukola, jabłko i soczek:) czyli dieta biegacza…
no i ciasteczko: takie malutkie, mikroskopijne, tyci, tyci….
A i dołączam zdjęcie mojego gabinetu KRIO i pozdrawiam Panie, które azotem traktują mi ramię, mam nadzieję, że pomoże!!!
Image

Tym razem nie o bieganiu…

Nie pisałam wcześniej, że mój ukochany zimowy sport to narciarstwo. Jazda na nartach pozawala mi jakoś znosić zimę, mrozy i ubieranie się „na cebulę”.  Wykrawając troszkę wolnego – pojechałam chyba już na ostatnie tej zimy – szusowanie do Wisły. I miła niespodzianka – śnieg był, słońce świeciło, mało ludzi. Jak na środek marca – warunki wręcz idealne:) Tylko dzisiaj deszcz…Ale i tak musiałam wracać do pracy, więc nie narzekam.
Od jutra trening według rozpiski…Na dobry początek – 40 minut spokojnie!
i będą zdjęcia – zobaczycie moją „Czeluść”!

Druga wielka miłość

PIERWSZA, WIELKA MIŁOŚĆ…

 Radio, radio, RADIO!

Gdy weszłam po raz pierwszy do siedziby Radia Katowice przy ul. Ligonia wiedziałam, że to moje miejsce na ziemi. Spełnienie dziecięcych marzeń. Od ponad siedmiu lat jestem reporterką radiową. Biegam z mikrofonem, redaguję i prezentuję serwisy informacyjne. W studiu, w terenie, przed komputerem. Każdego dnia robię coś innego – zawsze jest to ciekawa przygoda. Staram się także zarażać słuchaczy moją drugą miłością…

 DRUGA, WIELKA MIŁOŚĆ… Czytaj dalej „Druga wielka miłość”