Nareszcie zima. Śnieg zaskoczył jak zwykle drogowców; nas trochę też, bo tydzień temu, w całkiem przyzwoitych jesiennych warunkach zapowiedziałam drugi zakres i nieco większą objętość + oczywiście trzy minutówki (naparzanie przez minutę, trzy minuty odpoczynku – całość powtórzyć trzy razy)
Pogoda trochę ten plan zweryfikowała. Zakres wyszedł wolniej niż wynikałoby to z wytrenowania organizmu – trzeba było dostosować się do warunków. Minutówek też nie lecieliśmy na maksa. Nie nazwałabym jednak tego treningu nieudanym – pięknie się biega w kopnym sniegu. Próbowaliście?
W kopnym śniegu najlepiej się robi silę biegową! 🙂