Skorzystałam z okazji – wizyty mobilnej strefy treningowej w Parku Śląskim – żeby sprawdzić w praktyce, na czym polega ten zdobywający ostatnio ogromną popularność rodzaj treningu. Cóż…lekko nie jest:) Solidna rozgrzewka, porządne rozciąganie a miedzy nimi około 20 minut z pozoru banalnych ćwiczeń: rzuty piłką lekarską, wskakiwanie na skrzynię, podciąganie na drążku, sztangi i kettle.
Kilka ćwiczeń można bez problemów wykonać samodzielnie w domu. Inne wymagają współpracy z partnerem i dodatkowego sprzętu. Wszystkie angażują jednocześnie większość mięśni. Dzisiaj niektóre z nich przypominają rozgotowany makaron.
Jestem dziś strasznie zmasakrowana i czuję się świetnie.
więcej zdjęć: Fitness heroes Chorzów
Uwielbiam crossfit, choć do tej pory wykonywałam wersje bez dodatkowego sprzętu. Z obciążeniem na pewno jeszcze bardziej daje w kość.
A „rozgotowany makaron” zamiast mięśni to najpiękniejsze uczucie z rana! 🙂
Też juz czuję że polubię ten nowy rodzaj masakry:)
Obciążenia na tych zajęciach nie były jeszcze zbyt duże, to tylko wstęp ale już myślę o zakupie sztangi i taśmy wspomagającej podciąganie na drążku:)
Kurcze szkoda, że nie wiedziałam, bo tez bym się wybrała. Ten cały szum wokół crossfitu ostatnio mnie zaintrygował.
Crosfit jest spoko, jednak trzeba uważać na przeciążenia.
Dosyć łatwo w nim o kontuzje.
Trzeba mieć nie lada wytrzymałość by sprostać takiemu treningowi, ale kto nie ma, to szybko też zyska.