teraz to już raczej nie wyobrażam sobie wrócić to moich dawnych treningów – lightowych, góra dwa, trzy razy w tygodniu, mało dłuższych wybiegań i w tempie góra 5:0 min/km.
Janusz skutecznie podnosi mi poprzeczkę, nie ma żartów 😉 jak mam za niskie tempo – znaczy – obijałam się 🙂 już jedna „zółta kartka” była 🙂 cel: zwiększać dystans w tempie około 4:45 tak aby w moim dotychczasowym tempie 5:00 odpoczywać, na razie każdy trening jest dla mnie wyzwaniem, nie raz jestem nie wyspana, albo mało
zregenerowana, nie przyzwyczaiłam się jeszcze do tak intensywnych treningów, ale po każdym, jaki by nie był, jestem zadowolona i wiem, że kolejny krok w kierunku lepszych wyników – zrobiony 🙂 fakt że bez problemu wstaję na trening w środku tygodnia przed godziną 6tą uświadamia mi że po prostu to uwielbiam :)))
odpoczywać przy 5:00?! wow! a za wstawanie poranne wczesne podziwiam 🙂